piątek, 1 września 2017

VIII. Nie jestem pijany, Lydia. Jestem cholernie podniecony.

Hej, hej!
Ja ukończyłam 18 lat. A co z wami?!
Tylko ostrzegam, czytacie na własną odpowiedzialność. Enjoy! x

W tamtym momencie nie myślałam o niczym.
Czułam jedynie gorąco na swoich policzkach i nie wiedziałam, czy to przez alkohol, czy może spowodował to fakt, że Zayn zdjął moją koszulkę i bezwstydnie pożerał mnie wzrokiem. Nie pozostałam mu dłużna, chwytając rąbek jego t-shirtu i jednym ruchem przeciągając go przez jego głowę. Mężczyzna wyglądał jeszcze piękniej z nagim torsem i szybko unoszącą się klatką piersiową. Nie dało się opisać jego wyglądu w tamtej chwili. Był po prostu, pięknym, brudnym bałaganem. Przytrzymał mnie za plecy, kiedy odkładał mnie na sofę, a ja chwyciłam go za ramiona:
- Nie chcę zrobić tego tutaj.
- Idziemy na górę? - zapytał ciężko.
Jedynie skinęłam głową i ponownie poczułam usta Zayna na swoich. Uśmiechnęłam się przez pocałunek, bo jego usta smakowały jeżynowymi Skittlesami i to wydało mi się takie niewinne. A zdecydowanie takie nie było. Język chłopaka tak wspaniale masował mój własny, jego zarost drażnił moją skórę, jego dłonie głaskały moje uda. Uniósł mnie na rękach tak, że moje nogi oplatały jego biodra i w tej pozycji udaliśmy się na górę, wciąż się całując. Nie obyło się bez potknięć, przez co śmialiśmy się co chwilę i wtedy zrozumiałam, że to właściwa osoba. To z Zaynem chciałam przeżyć swój pierwszy pocałunek, z nim po raz pierwszy chciałam uprawiać seks, z nim chciałam wyjechać nad morze. Z nim było tak dobrze. I może ktoś mógłby powiedzieć, że to przez wino się nie stresowałam. Ale to nie prawda. To Zayn był moim spokojem. I widziałam, że mimo wszystko, u niego też było dobrze. W tamtym momencie nie myśleliśmy o tym, co będzie jutro, co będzie za tydzień, za parę miesięcy. Robiliśmy głupoty, ale robiliśmy je razem i to było dla mnie ogromnie ważne. Zayn położył mnie na puchatym kocu i zajął się rozpinaniem moich spodni, jednocześnie mnie całując. Leżałam przed nim w samej bieliźnie, a on zawisł nade mną i po prostu patrzył na mnie z uśmiechem:
- Nie wierzę, że to się dzieje. - zaśmiał się, po czym przygryzł wargę. - Wyglądasz cholernie seksownie.
- Skąd w księdzu tyle nieprzyzwoitości? - również się śmiałam. - Wiesz, że nie mamy prezerwatyw ani niczego w tym stylu?
- Damy radę, Mała. - puścił mi oczko i zdjął swoje spodnie, również zostając w samej bieliźnie. - Gotowa?
- Tak! - pisnęłam ze śmiechem.
- Tylko ostrzegam; nie znam się na tym, dlatego postaram się jakoś odwrócić twoją uwagę od moich żałosnych poczynań. - uśmiechnął się szeroko, po czym ponownie zbliżył usta do moich.
Powoli zaczął poruszać swoimi wargami, żebym mogła się spokojnie odprężyć. Podniosłam się na łokciach, żeby ułatwić mu dostęp do zapięcia mojego stanika, w efekcie czego poczułam jego uśmiech na ustach. Nie chcąc mnie rozpraszać, przejechał językiem po mojej dolnej wardze, na co automatycznie ją odchyliłam. Nasze języki pieściły się delikatnie, czasem udawało mi się zassać ten Zayna, na co mężczyzna wydawał z siebie ciche sapnięcie. Trzymał jedną dłoń pod moją głową, a drugą błądził po moim brzuchu, żeby po chwili włożyć ją w moje cieliste figi. Musiał lekko osunąć się w dół, żeby zdjąć je z moich nóg, ale wciąż patrzył mi w oczy i obserwował, czy wszystko dobrze. Wrócił do mnie po dwóch sekundach i zdjął swoje bokserki, po czym nakrył nas puchatym, białym kocem, na którym wcześniej leżeliśmy. Ułożył się między moimi nogami i wtedy pierwszy raz poczułam jego erekcję na swoim udzie. Niekontrolowanie zaśmiałam się w jego usta, ale szybko przeprosiłam, tłumacząc, że to z nerwów. I w sumie nie kłamałam, bo alkohol zaczął ulatniać się z mojej krwi i nagle zaczęłam się bać:
- Zayn, jak bardzo pijany jesteś, skoro zdecydowałeś się to zrobić? - zapytałam nagle.
- Nie jestem pijany, Lydia. - spojrzał na mnie poważnie. - Jestem cholernie podniecony.
Na potwierdzenie tych słów wpił się w moje usta i zaczął je całować z taką namiętnością, że nie mogłam nic poradzić na ciche jęki wydobywające się z mojego gardła. Nie mogłam ich zagłuszyć tym bardziej, że Zayn zaczął pocierać swoim penisem moją łechtaczkę, co doprowadzało mnie do obłędu i miałam nadzieję, że cały stosunek będzie tak wyglądał:
- Nie denerwuj się niczym, Mała. Zaopiekuję się dziś tobą. - ostatni raz cmoknął moje usta, po czym uniósł się nade mną.
Spojrzał w dół pomiędzy nas i chwycił w dłoń swojego penisa. Moje oczy rozszerzyły się i mimowolnie podciągnęłam się wyżej, kiedy Zayn już chciał wejść we mnie:
- Co jest, Kochanie? - zmarszczył brwi, chwytając moją twarz dłonią.
Kochanie.
Kochanie.
Kochanie.
- On jest za duży, Zayn! - pisnęłam, śmiejąc się jednocześnie, bo sytuacja była wręcz niedorzeczna.
Śmiałam się też ze szczęścia, bo mężczyzna pierwszy raz nazwał mnie Kochaniem.
- Spróbujemy? - pochylił głowę w stronę mojej szyi i zwilżonymi językiem ustami, zaczął torować ścieżkę od mojej żuchwy, do lewej piersi.
Patrzyłam na niego od góry i widziałam całe jego piękno. Długie rzęsy rzucały pionowe cienie na jego szczupłą twarz. Jego nos błąkał się po moim dekolcie, a ja nie mogłam nic powiedzieć. Mogłam jedynie oddychać coraz szybciej i szybciej:
- Pachniesz tak dobrze. - wymruczał.
Ucałował moją pierś i popatrzył mi w oczy, obscenicznie liżąc mój już nabrzmiały sutek. Otworzyłam usta szeroko i zakwiliłam cicho, przez co Zayn uśmiechnął się triumfalnie i pokrył całą brodawkę swoimi ustami. To uczucie było nieporównywalne z niczym innym na ziemi. Całkowicie straciłam zmysły, zatapiając palce w jego poburzonych włosach i przyciągając go bliżej. Usta Zayna przeniosły się na prawą pierś, lewą z kolei zaczął masować dłonią. Czułam się jak nigdy dotąd. To było zbyt dobre i piękne, by mogło dziać się naprawdę:
- Zayn, zrób to. - jęknęłam. - Błagam.
- Cierpliwości, jeszcze trochę się z tobą pobawię. - uśmiechnął się leniwie. - Podobasz mi się taka.
Głośno przełknęłam ślinę i jedynie kiwnęłam głową, bo naprawdę nie miałam pojęcia, co ze sobą zrobić. Miałam mroczki przed oczami, coraz ciężej przychodziło mi oddychanie. To było jak chwila, w której mdlejesz, ale w dobry sposób. Spadałam w dół jakiejś cudownej, słodkiej, a zarazem tak brudnej i zbereźnej otchłani. Dłoń Zayna znalazła się na mojej kobiecości, przez co ze świstem wciągnęłam powietrze. Nikt nigdy mnie tak nie dotykał i od tamtej pory nie chciałam, by była to inna dłoń. Jego szczupłe palce drażniły moją łechtaczkę, powoli przenosząc się do mojego wejścia. Przestał mnie całować i spojrzał mi w oczy tak głęboko, że jestem przekonana, że oglądał moją duszę z każdej strony. Obserwował całą moją twarz, wyłapywał każdą emocję, która się przez nią przewinęła, a ja po prostu dyszałam i starałam się subtelnie wypychać biodra w jego stronę, prosząc o więcej dotyku. Zayn włożył swój środkowy palec w moją pochwę, przez co jęknęłam z rozkoszy:
- Kochanie, jesteś taka piękna. - wyszeptał.
Patrzyłam na niego i totalnie nie wiedziałam co robić.Tym razem już całkowicie. Był takim wspaniałym człowiekiem, widziałam w nim tyle piękna, dobra i jakiegoś światła... Wydawał się być iskrą, tak niesamowitym promieniem, który przyciąga wzrok wszystkich i sprawia, że nic poza nim nie istnieje. I tak strasznie bałam się tego, że pewnego dnia po prostu zniknie, zgaśnie...
Mogłam poczuć łzy zbierające się w moich oczach, ale to nie było ze smutku, czy strachu. To była bezradność, bo tak bardzo chciałam pokazać mu, jak ważny i wyjątkowy jest, ale nie potrafiłam:
- Lydia, co się dzieje? - wstrzymał swoje ruchy, patrząc na mnie ze zmartwieniem.
- Nie zasłużyłam na ciebie w tym momencie. - wyszeptałam.
Zayn pokiwał głową z niedowierzaniem:
- O czym ty mówisz? Jesteś cudowna. Najwspanialsza. Zasługujesz na całe dobro tego świata i głupio mi, że w tym momencie dostajesz tylko mnie. Ale oddaję ci się cały, uwierz mi. - jego głos się podłamał.
- Mam aż ciebie, Zayn. Znaczysz dla mnie tak wiele.
Mężczyzna momentalnie zmienił nastrój. Widziałam na jego ustach jakiś dziwny, leniwy uśmieszek, po którym pochylił się do mojego ucha i wyszeptał:
- Mam prośbę, zgoda? - poczułam jego gorący oddech na skórze. - Chcę, żebyś pokazała mi, jak wiele dla ciebie znaczę.
- Zayn, ja nie wiem jak... - westchnęłam zrezygnowana.
- Ja wiem, jak. - przygryzł płatek mojego ucha, a ja zesztywniałam. - Niech twoje jęki będą słowami. To one mają mi pokazać, kim dla ciebie jestem.
Głośno przełknęłam ślinę i wiedziałam, że już nie ma odwrotu. Mruczący głos Zayna tuż przy mojej twarzy był tak ogromnie podniecający, że być może tylko dzięki niemu mogłabym szczytować. Jego palce ponownie zaczęły we mnie pracować, a ja oddawałam się cudownej rozkoszy. Nie bałam się niczego, bo był ze mną Zayn:
- Głośniej, Mała. - wysapał, kiedy przystawił główkę swojego członka do mojej kobiecości.
Mocniej chwyciłam go za ramiona i nagle poczułam go w sobie. Jego palce nie wystarczyły, by oddać jego wielkość, nie byłam wystarczająco dobrze przygotowana. Mocno zacisnęłam oczy, kiedy Zayn pchnął mocniej przez opór stawiany przez moją błonę dziewiczą:
- Cholera jasna. - stęknął.
Czułam okropny ból, przez co zagryzłam dolną wargę niemal do krwi:
- Wypuść ją, Kochanie. - Zayn pochylił się nad moją twarzą i ucałował moją opuchniętą, dolną wargę. - Zrobisz sobie krzywdę.
Praktycznie rozpuściłam się pod wpływem jego troski. Czułam się cała jego, mógł robić co tylko zechciał.
- Trochę boli, Zayn. - odetchnęłam ciężko.
- Mnie też, Mała. Zwolnimy trochę, dobrze? - spojrzał mi głęboko w oczy i ucałował moje czoło. - Zaraz będzie lepiej, obiecuję ci.
Oplotłam nogami biodra Zayna i wtuliłam się w niego mocniej. Poruszał się we mnie naprawdę wolno, a ból powoli ustępował. Ale wciąż nie czułam przyjemności, uczucie było po prostu bardziej znośne:
- Możesz przyspieszyć, jest lepiej. - wychrypiałam.
Zayn spełnił moją prośbę, poruszając biodrami nieco szybciej, jednocześnie niechlujnie muskając moje usta swoimi. Widziałam, że jest mu ciężko się nade mną utrzymywać, bo na jego czole pojawiły się krople potu:
- Jest ci dobrze? - zapytałam z trudem.
- Jest w porządku, Mała.
- Widzę, że ci ciężko.
- Nie jest ciężko. - zaśmiał się. - Po prostu jesteś cholernie ciasna.
- Boli, prawda? - sapnęłam ciężko.
- Odrobinę. - ponownie się zaśmiał, a ja położyłam dłonie na jego torsie.
- Seks jest przereklamowany. - zachichotałam.
- Tak myślisz? - wysunął się ze mnie powoli, przez co obydwoje się skrzywiliśmy.
- Nie wiem, z czego ludzie robią taką aferę. To tylko boli.
- Ponoć tylko za pierwszym razem. - zaśmiał się, kładąc się obok mnie i ocierając swoje czoło. - Ale nie uważam że jest przereklamowany.
Popatrzyłam na niego z uniesioną brwią i zauważyłam, że wszystko wróciło do normy. Koniec pięknych wyznań, koniec troski. Wrócił mój dobry przyjaciel Zayn:
- Ten właściwy stosunek może i nie był fantastyczny i nie było jak na filmach, ale gra wstępna... - westchnął z uśmiechem. - Genialna sprawa. Poza tym mamy też inne formy seksu.
- Ach tak? - zaśmiałam się.
- Ach tak. - ponownie położył dłoń na mojej kobiecości. - Ktoś tu jest mi dłużny kilka pięknych, głośnych jęków. - oblizał wargi. - Nie odpuszczę tak łatwo.
Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, Zayn ponownie znalazł się na mnie. Szybko cmoknął moje wargi, po czym puścił mi zalotnie oczko i zanurkował pod kocem, odnajdując ustami moją łechtaczkę.


---


Obudziło mnie przeraźliwe brzęczenie mojego telefonu. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam ciemnowłosą głowę spoczywającą na moich piersiach. Automatycznie się rozbudziłam i szybko sięgnęłam po telefon, żeby go wyłączyć. Zerknęłam tylko na wyświetlacz i zobaczyłam, że to Meredith, więc pomyślałam, że nic się nie stanie, jeśli oddzwonię za parę minut. Spojrzałam jeszcze raz w dół i zauważyłam, że Zayn porusza się niespokojnie, co mogło oznaczać tylko tyle, że już nie śpi:
- Moja głowa waży jakieś 15 ton. Nigdy jej nie podniosę. - jęknął żałośnie.
- Myślę, że to niemożliwe, Kochanie. - zaśmiałam się.
Zayn poruszył głową, drażniąc moje sutki:
- Czy ja leżę na cyckach?
- Tak. - stłumiłam śmiech
Chwycił dłonią jeden z nich:
- Czy to nagie cycki?
- Tak.
- Czy to twoje cycki? - ponownie jęknął, a ja nic nie mogłam poradzić na nagły wybuch śmiechu.
- Tak!
Chłopak powoli podniósł się ze mnie, nie racząc mnie żadnym spojrzeniem. Podparł swoją głowę dłońmi i siedział tak na krawędzi łóżka przez chwilę:
- Nie spojrzysz na mnie? - zapytałam, uśmiechając się delikatnie.
- Jesteś naga, Li.
- Tak samo, jak ty. - zaśmiałam się, kiedy znalazł swoje bokserki na ziemi i wciągnął je na swój chudy tyłek.
- Ubierz się, Mała, zrobię jakieś śniadanie. - westchnął, poprawiając włosy i będąc już przy drzwiach, spojrzał na mnie na kilka sekund. - Masz naprawdę ładne i wygodne cycki.
Pokręciłam głową z rozbawieniem, kiedy zniknął z mojego pokoju. Założyłam nową parę majtek i wygrzebałam jakiś za duży sweter, który przykrywał moje pośladki. Zaczęłam się zastanawiać, czy wczorajsza noc zmieni relację między nami, ale, wnioskując po pobudce, nie zanosiło się na to. Byłam naprawdę szczęśliwa i czułam, że wszystko jest na swoim miejscu. Wszystko przebiega tak, jak powinno. Nagle przypomniałam sobie, że dzwoniła Meredith, dlatego szybko wybrałam jej numer i po kilku sygnałach usłyszałam jej oddech:
- Cześć, ciociu! Tęskniłam za tobą! - zawołałam wesoło.
- Cześć, Lydia. - powiedziała słabo, co od razu mnie zaalarmowało.
- Jezu, co się dzieje. - złapałam się za kołnierz swetra.
- Dziecko... - westchnęła. - Jestem trochę bardziej chora, niż mogłyśmy przypuszczać...

Dziękuję za ponad 1000 wejść, Gurls!
To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Pokażcie mi się w komentarzach,  chcę was wyściskać! x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz